Heelllooo
Rekord publikacji, jeden wpis raz na 3 lata. Lepiej późno niż wcale?
Nie jest moją winą, że czas leci tak szybko. Nagle zrobił się 2021 rok i to jego końcowy etap.
Ostatnio byłam zdziwiona, że minął rok od poprzedniej publikacji, teraz są już 3 lata, kolejnego wpisu możecie się spodziewać w 2027 roku plus minus dwa lata ;p
Ok. Nie ma co tutaj przedłużać, trzy lata nie trzy lata, doby się nie rozciągnie, talentu do pisania nadal nie posiadam.
Jesień. Tak, moja ulubiona pora roku, nie jest bez wad jednak mimo wszystko ma więcej zalet.
Nie mam zupełnie pojęcie z czego to wynika, że jesienią tworzy mi się najprzyjemniej. Czy to kwestia niższych temperatur i mniejszego poczucia winy, że większość dnia spędzam w domu zamiast iść, spacerować, ruszać się? Czy może to kwestia tego, że dla mnie jesień to już prawie Święta i większy ruch w interesie, trzeba się przygotować, zakupić ogrom materiałów, których być może nigdy nie wykorzystam, po raz kolejny kupić mnóstwo ozdób świątecznych, zarywać weekendy tworząc nikomu do niczego niepotrzebne łapacze kurzu :) Może to kwestia tych kolorów? magicznych zachodów słońca, porannych mgieł, spacerów w deszczu (kupiłam w tym roku dwie parasolki, żadna nie jest szara i nie wiem jak to się stało) cóż może to po prostu kumulacja wszystkich tych sytuacji i okoliczności około jesiennych.
Można polemizować czy to jesień, bo u mnie dzisiaj było 21 stopni, jednak sprawdzając pogodę na następne dni mogę stwierdzić, że wszystko się zgadza, lato się skończyło.
Krótka prezentacja mojej okolicy.