środa, 20 października 2021

Autumn Vibes 2021

Heelllooo 

Rekord publikacji, jeden wpis raz na 3 lata. Lepiej późno niż wcale? 

Nie jest moją winą, że czas leci tak szybko. Nagle zrobił się 2021 rok i to jego końcowy etap. 

Ostatnio byłam zdziwiona, że minął rok od poprzedniej publikacji, teraz są już 3 lata,  kolejnego wpisu możecie się spodziewać w 2027 roku plus minus dwa lata ;p 

Ok. Nie ma co tutaj przedłużać, trzy lata nie trzy lata, doby się nie rozciągnie, talentu do pisania nadal nie posiadam. 

Jesień. Tak, moja ulubiona pora roku, nie jest bez wad jednak mimo wszystko ma więcej zalet. 

Nie mam zupełnie pojęcie z czego to wynika, że jesienią tworzy mi się najprzyjemniej. Czy to kwestia niższych temperatur i mniejszego poczucia winy, że większość dnia spędzam w domu zamiast iść, spacerować, ruszać się? Czy może to kwestia tego, że dla mnie jesień to już prawie Święta i większy ruch w interesie, trzeba się przygotować, zakupić ogrom materiałów, których być może nigdy nie wykorzystam, po raz kolejny kupić mnóstwo ozdób świątecznych, zarywać weekendy tworząc nikomu do niczego niepotrzebne łapacze kurzu :) Może to kwestia tych kolorów? magicznych zachodów słońca, porannych mgieł, spacerów w deszczu (kupiłam w tym roku dwie parasolki, żadna nie jest szara i nie wiem jak to się stało) cóż może to po prostu kumulacja wszystkich tych sytuacji i okoliczności około jesiennych. 

Można polemizować czy to jesień, bo u mnie dzisiaj było 21 stopni, jednak sprawdzając pogodę na następne dni mogę stwierdzić, że wszystko się zgadza, lato się skończyło.

Krótka prezentacja mojej okolicy. 

 




W pracowni jest równie kolorowo. 
Moja pierwsza, prawdziwa w pełni przemyślana kolekcja "indian summer"
Kolczyki z liśćmi, kryształkami, w większości Swarovskiego, w kolorach kojarzących się z jesienią.


Komplety z hematytami, kaboszonami, metalowymi guzikami. Kolory 
odpowiednie do pory roku, przemycałam szarości gdzie się dało ;) 


iiii więcej kolczyków ! 



To by było na tyle. Lekki spam jesienny. 
Mam nadzieję, że u Was równie pięknie i słonecznie było dzisiaj. 
Trzymajcie się ciepło i korzystajcie z uroków aktualnej pory roku. 


Zdecydowanie częściej wrzucam nowe posty na fb. 









piątek, 10 sierpnia 2018

Szara jesień-kolia sutasz w kolorach jesieni

Dawno, dawno mnie tu nie było...aż sama byłam odrobinę zdziwiona, że 
to już ponad rok minął. 

Wychodzi na to, że od dłuższego czasu nie brałam też udziału w żadnym konkusie. 
Wnioskować więc można, że skoro jednak coś publikuję to jakiś konkurs jest ;) 
 Ano jest, jak co roku Royal Stone organizuje konkurs. 
Laureaci, a dokładniej ich prace, a jeszcze dokładniej zdjęcia ich prac, znajdą się w kalendarzu na 2019 rok :) 

W tym roku wygląda to trochę inaczej niż w latach poprzednich, ponieważ prace podzielono na 3 kategorie. Nie będe Was tutaj zanudzać szczegółami, bo część z Was wie o co chodzi, a jak ktoś nie wie to może się doinformować klikając w link Royal Stone-kalendarz 2019

Ja sobie sutaszuje więc moja praca jest w kategorii nr II. 
Dwie poprzednie inspiracje czyli wiosnę i lato ominęłam. 
Nie miałam zupełnie weny, ani motywacji. 
Natomiast przy jesieni były tak cudowne kolory, że nie mogłam sobie tego odpuścić :) (Zima jest jeszcze ciekawsza kolorystycznie, ale na nią przyjdzie jeszcze czas :))
Sami popatrzcie na banerek do Jesieni. 


Słów kilka wypada napisać o pracy :) 
Uwaga, uwaga pełne zaskoczenie...... jest w szarościach :) 
Tak, tak sznurki są szare, część koralików, kaboszonów ;) Nie dziwi Was to ? nie? 
Jeśli nie to znaczy, że już wiecie o moim szaroholiźmie ;) 

Całość zaczęłam od obszycia pięknego labradorytu.




 Póżniej to już była czysta improwizacja ;) 
Rozrysowywanie projektów nie jest moją mocną stroną.




A tak prezentuje się w całość. 
Jak widać na załączonych zdjęciach łatwiej chyba wymienić czego to tam nie ma ;) 
Szurki są w kolorze szarym, są listki różne, różniaste, koraliki w kształtach wszelakich, kamyczki: w centralnym miejscu labradoryt, poza nim są również hematyty i howlity. 
Jest i  jaskółka... do jesieni może zbytnio nie pasuje, ale całkiem ładnie się prezentuje :) (nawet udało mi się zrymować) ha ! taka jestem zdolna ;) 





A tak prezntuje się na mnie :) 



Zdjęcie konkursowe :) 



Edit:

Udało się zająć II miejsce :))


Edit II:

Takie zamówienie zrobiłam ;) 
Bon szybko zrealizowałam. 





Bardzo mi będzie miło jak odwiedzicie mój fp 
Wystarczy, że klikniecie w logo poniżej ;) 




niedziela, 9 lipca 2017

Wisior w stylu marokańskim

Kolejna praca, która powstała na konkurs Royal-Stone. 
Tym razem inspiracją było Maroko. 


Przeszukując internety trafiłam na takie oto zdjęcie.


Stało się ono moją główną inspiracją, a dokładniej jego kolorystyka. 

Od dłuższego czasu w mojej szufladzie leżał sobie spokojnie prostokątny, żółty agat i to on stał się centralnym elementem wisiora :)

Do jego stworzenia wykorzystałam oczywiście sznurki sutasz, jadeity, agat, daggery, piasek pustyni, koraliki Toho, square, howlit, chwost.







 Tak oto się prezentuje w całości. Jest duży, nawet bardzo. 
Ma długość ok. 18 cm i szerokość 7 cm. 

Jeśli chociaż trochę Ci się spodobał będzie mi bardzo miło jeśli klikniesz w zdjęcie poniżej i zostawisz komentarz lub lajka :) 










niedziela, 28 maja 2017

Bollywood-Indie



Dawno mnie tutaj nie było, a to dlatego, że nic konkursowego 
nie wykonałam ;) 

W zasadzie "Indie" być może też by nie powstały gdyby nie fakt, że gdzieś około roku temu kupiłam sobie dwa kawałeczki shibori. 

Był więc powód, żeby w końcu się trochę pobawić :) 


Mi osobiście Indie kojarzą się z cudownymi, kolorowymi tkaninami oraz z wyjątkowo bogato zdobionymi strojami. Dlatego od początku wiedziałam, że praca będzie duża, kolorowa i błyszcząca.

Shibori jest w kolorze różowym z odrobiną żółtego więc dla kontrastu sznureczki sutasz są głównie w kolorze szmaragdowym, turkusowym. Są też błyskotki czyli różne kryształki, taśmy cyrkoniowe i złote koraliki Toho. 

Udało mi się zrobić kilka zdjęć w trakcie pracy :) 







Początkowo naszyjnik miał wyglądać jak na zdjęciu poniżej, jednak coś mi w nim brakowało i wydawał mi się nudny więc odrobinę go rozbudowałam :) 


Tak się prezentuje w ostatecznej wersji ;) 




Jeśli Ci się spodobał to będę bardzo wdzięczna za wszystkie 
lajki i komentarze :) 


Udało się zdobyć wyróżnienie :) 






wtorek, 21 lutego 2017

Viva Carnaval- kolorowa kolia sutasz

Normą już u mnie jest, że prace konkursowe tworzę na ostatnią chwilę :) 
Ta kolia nie była wyjątkiem i kończyłam ją w niedzielę. 

Tym razem niestety nie zrobiłam żadnego zdjęcia w trakcie pracy, wynika to tylko i wyłącznie z mojego lenistwa ;) ostatnio ogólnie czuje się jakbym w jakiś sen zimowy zapadła więc musicie mi wybaczyć ;) 

Wracając do kolii to wykonana jest ze sznurków sutasz, z kamieni: howlitów, jadeitów, kociego oka, jaspisów, koralików Toho, szklanych perełek i kropli. 

Dobra, nie ma co się rozpisywać, pooglądajcie sobie zdjęcia ;p






Wszystkie lajki i komentarze mile widziane :)





piątek, 27 stycznia 2017

piękna porażka

Dawno mnie nie było, ale jakoś ani nie miałam się czym specjalnie chwalić, ani ochoty, żeby coś skrobnąć. 

Zobaczyłam royalowy konkurs i stwierdziłam, że może coś stworzę, a przy okazji będę miała powód do napisania posta. 





Pomyślałam od razu o Królowej Śniegu, chociaż niestety w tym samym momencie pojawiła się też Kraina lodu ;) właściwie praca pasuje do obu bajek więc teoretycznie żadna różnica. Drugą z bajek kojarzę tylko dlatego, że byłam atakowana nią wszędzie, w sklepach, w internetach itd. Nie oglądałam i szczerze, mam jej serdecznie dosyć ;) (gorsze są tylko Minionki). 
Chociaż przyznać muszę, że czasem lubię sobie ponucić "mam te moc, mam te moc... od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha" 

Wracając do Królowej, pomyślałam.. pff co to dla mnie, jakieś kryształki białe sznurki, srebrne, odrobina niebieskiego, lekko i przyjemnie będzie. 
Jak ja się myliłam...

Zaczęłam od dwóch większych trójkątnych kryształków, zrobiłam fragmencik i tak na niego patrze i widzę sowę, taką dosyć niesympatyczną, ewentualnie predatora :) 

Kolory też niekoniecznie do mnie przemawiały.



Zaczęłam dorabiać dół, im dalej tym było gorzej. 
Kilka dni już siedziałam właściwie po godzinach i nawet już w pewnym momencie chciałam dać sobie spokój. 






Ratowałam jak potrafiłam najlepiej, jednak nie jest to praca, którą lubię i z której byłabym jakoś wyjątkowo dumna. 

Dlatego też, nazwałam ją piękna porażką, ponieważ nie mogę jej uznać za złą pracę, bo w zasadzie wykonana jest prawidłowo, pracochłonna, duża i zwracająca na siebie uwagę, wygląda dobrze, ale mimo wszystko nie ma tego czegoś. 

Mam jednak nadzieję, że wpasowuje się w temat i że przynajmniej jednej osobie wpadnie w oko. 




Jak widać pracy włożyłam w nią sporo, wyżyłam się za wszystkie czasy, na kryształki nie mogę już patrzeć ;) 

Lajki i komentarze jak zawsze mile widziane :)